piątek, 8 kwietnia 2016

Bicykle

Wiosnę czuć już wszędzie..

  Nadeszła najpiękniejsza pora roku - ze swoimi porannymi koncertami ptaków, długimi popołudniami w słońcu, kolorami soczystej zieleni.
  Zabieram się (czas teraźniejszy, niedokonany - niestety) za swoją szafę, tzn. chciałabym uporządkować zimówki, wyciągnąć coś letniego, ale przede wszystkim pozbyć się tych wszystkich ciuchów zalegających ostatnie wolne centymetry mojej przepasnej szafy, które udają, że jeszcze się do czegoś nadają. 
  Cóż, moja natura chomika nie pozwala mi jednakowoż dokonać jakichkolwiek czystek bez pomocy z zewnątrz! Posiłki już nadchodzą, ale jakoś odwlekam ten moment, ile się da. 
   Dzisiaj dla przykładu odwołałam miłośniczkę minimalistycznej szafy, która gotowa jest pomóc mi pozbyć się nadmiaru rzeczy wg mnie niezbędnych, potrzebnych, będących jeszcze kiedyś w modzie, kupionych za pierwsze zarobione pieniądze, z których coś można uszyć innego, itd. każdy powód jest dla mnie wystarczający, by upychać dalej nie noszone przeze mnie ubrania. Inspirację minimalistycznej szafy znalazłam tutaj http://simplicite.pl/ szafa minimalistki polecam!
  Żeby nie wyjść na totalnego lenia wpadłam na pomysł, że coś pomaluję - robię to namiętnie, najlepiej stale, bez rękawiczek, ha, ha. Mój mąż byłby bardziej zadowolony, gdybym robiła coś namiętnie, stale i bez...dobra, to jest blog wnętrzarski! 
  Poszłam do sklepu po farbę koloru mint, czytaj miętową. Byłam mile zaskoczona ( nie, nie- farby w takim kolorze oczywiście nie 
było) obeznaniem pana sprzedawcy w mięcie. Nie zrobił okrągłych oczu - ''o co kaman'' z tym miętowym, ale bardzo trafnie prawie, że zgadł, co mi po głowie chodzi. Jeśli chodzi o facetów, to w kwestii kolorów to rozróżniają podstawową bazę - jak biały, czarny, czerwony( jak nie daltonista), zielony, niebieski no i może żółty. A tu pan mi seledyn pokazuje, no no szacun. W końcu zmieszał mi w mieszalniku kolorów białą z moim mintem i mogłam zacząć malowanie. Padło na rower - czerwony, nie pierwszej młodości, nawet nie drugiej, Laura się nazywa lub kwoli ścisłości nazywał, bo zamalowałam naklejkę. 





Jest moc!!


Prawie gotowe, jeszcze zaszalałam z pokrowcem na siodełko, uroczym dzwonkiem i rączkami na kierownicę - oczywiście z motywem ''czerwone w groszki''. Czekam na paczkę..
   

1 komentarz: